Obóz pre-IBików z klasy 1b2 w ramach edukacji dla bezpieczeństwa
Od kilku lat w naszej szkole panuje zwyczaj, że pierwszoklasiści programu Matury Międzynarodowej wyjeżdżają na kilkudniowy obóz w ramach zajęć edukacji dla bezpieczeństwa, podczas którego realizują program przedmiotu. Tym razem, ku zaskoczeniu wszystkich, obóz przekształcił się w Obóz Przetrwania w Ciężkich Warunkach z Zajęciami w Ramach Edukacji dla Bezpieczeństwa.
A wszystko zaczęło się dnia 5 października 2017 roku w niezwykle chłodne i pochmurne popołudnie. Uczniowie klasy 1b2 z podekscytowaniem zmierzali do Schroniska Młodzieżowego „Morena” w Osiecznej. Po zameldowaniu, przydzieleniu pokoi i wyznaczeniu wart (zarówno w nocy, jak i w dzień, co dla niektórych okazało się być brutalną karą, dla innych – czystą przyjemnością) nastąpił czas wolny, podczas którego dziewczyny z pierwszego pokoju przyszykowywały kolację (tylko i wyłącznie z polskich produktów, ponieważ polskie, wiadomo, najlepsze), a cała reszta udała się do pokoi. Pomiędzy rozgorączkowanymi rozmowami, wesołą mieszanką brzdęku gitary i śpiewu oraz głośnego śmiechu nikt nie zauważył delikatnego wiaterku za oknem, który z każdą sekundą przeistaczał się w orkan.
Aż do czasu, gdy zgasły światła, wyłączył się czajnik, gotujący wodę na herbatę, a telefony przestały się ładować. Bo owszem, cała Osieczna została odcięta od prądu i, jak się okazało, pozostała tak przez następne dwadzieścia cztery godziny. Ale jedyne, czego żałowali uczniowie, to tej gorącej herbaty.
Bo okazało się, że brak prądu niesie ze sobą wiele plusów. Nie tylko nadaje wyjątkowego klimatu (kolacja i rozmowy do późnego wieczora w półmroku tylko zyskują na wyjątkowości), ale także uczy kreatywności ( uwierzcie, odpowiednie ustawienie latarki wcale nie jest taki proste), niezwykle integruje („hej, chodź ze mną do łazienki, bo sama się boję i nie mam latarki”) i uczy oszczędności („nie włączę latarki, bo mam tylko 5%!”). Jedyne więc, czego brakowało, to ciepłej herbatki, którą udało się zrobić dopiero następnego dnia.
Nazajutrz, po pysznym śniadanku i herbatce, na którą majorowi Handke udało się zagotować wodę w trzech dużych garnkach, przyszedł czas na naukę, która znacznie różniła się od tej w szkole. Pan Handke dwoił się i troił, aby w jak najkrótszym czasie przekazać klasie jak najwięcej informacji w jak najprostszy sposób z żartami i elementami zabawy. I chyba się udało, bo po pierwszej kartkówce na twarzach większości gościły szerokie uśmiechy. Zniknęły one dopiero po obiedzie, podczas którego okazało się, że w Osiecznej brakuje nie tylko prądu, ale i wody, w związku z czym obóz musi zostać przerwany . Do schroniska przyjechał nawet pan dyrektor Tomasz Kopydłowski, aby z przykrością potwierdzić tę decyzję.
Tak więc, około godziny 18 wszyscy pożegnali się i wrócili do domów. Pomimo smutku z powodu niezwykle szybkiego powrotu, uczniowie, wyjeżdżając, wciąż byli uśmiechnięci, pełni pozytywnej energii, niesamowitych wspomnień i nowych doświadczeń. Nawet pani wychowawczyni Iwona Rakowska wydawała się być niezwykle zadowolona z biwaku.
I wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
A wszystko zaczęło się dnia 5 października 2017 roku w niezwykle chłodne i pochmurne popołudnie. Uczniowie klasy 1b2 z podekscytowaniem zmierzali do Schroniska Młodzieżowego „Morena” w Osiecznej. Po zameldowaniu, przydzieleniu pokoi i wyznaczeniu wart (zarówno w nocy, jak i w dzień, co dla niektórych okazało się być brutalną karą, dla innych – czystą przyjemnością) nastąpił czas wolny, podczas którego dziewczyny z pierwszego pokoju przyszykowywały kolację (tylko i wyłącznie z polskich produktów, ponieważ polskie, wiadomo, najlepsze), a cała reszta udała się do pokoi. Pomiędzy rozgorączkowanymi rozmowami, wesołą mieszanką brzdęku gitary i śpiewu oraz głośnego śmiechu nikt nie zauważył delikatnego wiaterku za oknem, który z każdą sekundą przeistaczał się w orkan.
Aż do czasu, gdy zgasły światła, wyłączył się czajnik, gotujący wodę na herbatę, a telefony przestały się ładować. Bo owszem, cała Osieczna została odcięta od prądu i, jak się okazało, pozostała tak przez następne dwadzieścia cztery godziny. Ale jedyne, czego żałowali uczniowie, to tej gorącej herbaty.
Bo okazało się, że brak prądu niesie ze sobą wiele plusów. Nie tylko nadaje wyjątkowego klimatu (kolacja i rozmowy do późnego wieczora w półmroku tylko zyskują na wyjątkowości), ale także uczy kreatywności ( uwierzcie, odpowiednie ustawienie latarki wcale nie jest taki proste), niezwykle integruje („hej, chodź ze mną do łazienki, bo sama się boję i nie mam latarki”) i uczy oszczędności („nie włączę latarki, bo mam tylko 5%!”). Jedyne więc, czego brakowało, to ciepłej herbatki, którą udało się zrobić dopiero następnego dnia.
Nazajutrz, po pysznym śniadanku i herbatce, na którą majorowi Handke udało się zagotować wodę w trzech dużych garnkach, przyszedł czas na naukę, która znacznie różniła się od tej w szkole. Pan Handke dwoił się i troił, aby w jak najkrótszym czasie przekazać klasie jak najwięcej informacji w jak najprostszy sposób z żartami i elementami zabawy. I chyba się udało, bo po pierwszej kartkówce na twarzach większości gościły szerokie uśmiechy. Zniknęły one dopiero po obiedzie, podczas którego okazało się, że w Osiecznej brakuje nie tylko prądu, ale i wody, w związku z czym obóz musi zostać przerwany . Do schroniska przyjechał nawet pan dyrektor Tomasz Kopydłowski, aby z przykrością potwierdzić tę decyzję.
Tak więc, około godziny 18 wszyscy pożegnali się i wrócili do domów. Pomimo smutku z powodu niezwykle szybkiego powrotu, uczniowie, wyjeżdżając, wciąż byli uśmiechnięci, pełni pozytywnej energii, niesamowitych wspomnień i nowych doświadczeń. Nawet pani wychowawczyni Iwona Rakowska wydawała się być niezwykle zadowolona z biwaku.
I wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
I ja tam byłam,
Dobrze się bawiłam,
Chociaż prądu nie miałam
Wodę w garnku gotowałam.
Ale i tak było bajecznie
Polecam obozy w Osiecznej!
Dobrze się bawiłam,
Chociaż prądu nie miałam
Wodę w garnku gotowałam.
Ale i tak było bajecznie
Polecam obozy w Osiecznej!
tekst: Kornelia Glura, kl. 1b2
zdjęcia: Aleksandra Gruszowska, kl. 1b2